Ballada changgańska, część I ( 長干行其一 ) Li Bai 李白

Ballada changgańska, część I ( 長干行其一 ) Li Bai 李白 Włosy mi jeszcze nie skrywały czoła, Ty przybywałeś na koniu z bambusa, Zielone śliwki rzucając dokoła. Mieszkając przecież od dziecka w Changganie, Obcy nam wstyd był i niedowierzanie. Wyszłam za ciebie w swym czternastym roku; Bałam się wtedy do ciebie uśmiechnąć, Spuszczałam głowę i na każdym kroku W kąt się chowałam. Ty ciągle krzyczałeś. Pytałeś, pragnąc wydobyć coś ze mnie, Lecz ja milczałam ― wszystko nadaremnie. Rozpogodziłam się, gdy minął rok. Po dni ostatnie twoja chcę być cała I trwać przy tobie, choćby nie wiem co. Po cóż innego ja bym szukać miała? Szesnaście lat mi było, gdyś wyruszył W podróż daleką na Jangcy przełomy. W czerwcu nie wolno rzeki lekceważyć: Małp krzyk żałosny ― nurt wód niewiadomy. Ślady pod bramą dawno mchem zarosły, Mech jak tęsknota ― nic go nie wymiecie. Liście z drzew lecą, ach ten wiatr jesienny ...